Liturgia Słowa 7 Niedzieli zwykłej:
Kpł 19,1-2.17-18 Ps 103 1 Kor 3,16-23 Mt 5,38-48
Kościół to wspólnota wierzących, bo każdy z nas jest inny. Dlatego Kościół oprócz możliwości pogłębiania swojej wiary wspólnie, poleca równocześnie, aby formować siebie w małych grupach, wspólnotach. Są wspólnoty dla każdego – dla dorosłych typu: Caritas, Domowy Kościół, Akcja Katolicka, dla młodych: Ruch Światło-Życie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, dla dzieci: ogniska misyjne, oazy dzieci Bożych. Warto odnaleźć w nich miejsce dla siebie i budować wspólnotę razem.
Dzisiejsza Liturgia Słowa kontynuuje wymogi życia chrześcijańskiego z poprzedniego tygodnia. W Ewangelii dalej znajdujemy się na Górze Błogosławieństw, w otoczeniu tłumów i uczniów, gdzie przemawia do nas Jezus, wskazując na pewne tematy. Zaczyna dzisiaj mówiąc: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb!” (Mt 5,38), cytując znany Kodeks Hammurabiego. Zasadą główną była teza – jeśli ktoś wyrządził komuś krzywdę, to należało za nią odpowiednio zadośćuczynić. Te tezę powtarzał także Stary Testament m.in. Wj 21,23-25; Kpł 24,19-20 czy Pwt 19,21. A Jezus wzywa: „Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5,39). Zasadą dla życia uczniów ma być nie żywienie urazy i umiejętność znoszenia krzywd. My jednak, jako ludzie nosimy w sobie krzywdy, czasami chęć do zrobienia drugiemu tego samego, albo gorszego co nam zrobiono. I często kisimy w sobie te pragnienia, które nas niszczą od środka. Nosimy w sobie to zło. A jedyne, co dobre a ukiszone, to kapusta i ogórki, żadne uczucia. Uczucia, którym pozwalamy, aby kotłowały się w złym, które podsycamy złem, takie uczucia nas niszczą, pozbawiając kolorytu życia i szczęścia. Dlatego Jezus, chce nam pokazać, żeby odpuścić.
Jezus wzywa dalej: „Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (Mt 5,). To wezwanie do zrezygnowania z siebie i swoich praw. Mamy ich dużo, prawo do ciszy, prawo do prywatności, prawo do swojej mody, stylu modlitwy, wydatków. Mamy tych swoich praw dużo. Tymczasem Jezus pokazuje, aby dawać z siebie więcej. Daj więcej swojej mamie, swojemu tacie, żonie, mężowi, dzieciom czy przyjaciołom: jak trzeba to kasy, jak trzeba to czasu, tego co potrzeba. Daj więcej. Skoro możesz dać, masz takie możliwości to znaczy, że jesteś na tyle bogaty, że to udźwigniesz. Bóg nie daje nam doświadczenia większego, niż potrafimy nieść. Mamy dać więcej, a nie być skąpcami i chytrusami.
Trzecie zaś wezwanie Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,44-45). Dotyczy ono pomocy innym – miłością i modlitwą a nie osądem. Dziwie się nam, wszystkim, chrześcijanom, którzy czują i zachowują się tak, jakby nie obowiązywało ich to wezwanie. Wielu z nas sądzi, dużo wcześniej niż sądy państwowe czy kościelne, wielu z nas na zaproszenie do modlitwy ucieka, mówi, ze nie ma czasu. Nie tędy droga. Jezus wzywa nas do przemiany świata: modlitwą i miłością, nie osądem i nienawiścią. On widzi człowieka całego, realnie: w dobrych widzi, że mogą upaść w zło, a w złych ogromną tęsknotę za dobrem.
Na końcu Jezus przypomina: „bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). W języku greckim teleios to doskonały, pełny, całkowity, kompletny. Jako ludziom, brakuje nam czegoś. Ową pełnię daje tylko Bóg, czy to przez drugiego człowieka, czy swoje powołanie, wtedy gdy żyjemy miłością. „On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5,). Deszcz i słońce to znak Bożej łaskawości. Bóg kocha każdego: dobrego i złego. On przecież posłał Jezusa do każdego człowieka, nie dzieląc ich na złych i dobrych. Swoją miłość mamy realizować wobec każdego: nie żywiąc urazy, rezygnując z siebie. Wtedy wpuścimy w siebie więcej Boga. Bez tego umrzemy. To jak z powietrzem w mieszkaniu, jeżeli nie będziemy go wietrzyć, jeżeli nie będzie obrotu powietrza, to w końcu zabraknie tlenu i powietrze nas zabije, a nie da życie. W życiu wiary, podobnie. Jeżeli nie wpuścimy Boga będziemy śmierdzieć śmiercią i stęchlizną. Panie, napełniaj nas sobą!