Liturgia Słowa 7 niedzieli Wielkanocy:
Dz 1,1-11 Ps 47 Ef 1,17-23 Mt 28,16-20
Dziś przeżywamy w Kościele Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Ta Uroczystość opisana jest dokładnie w Piśmie Świętym i pielęgnowana w Kościele od początku, choć na początku byłą łączona z Uroczystością Zesłania Ducha Świętego. W IV w. przyszło jej rozróżnienie, a dziś niektóre Kościoły obchodzą ją w czwartek po VI Niedzieli Wielkanocy a niektóre (jak Kościół w Polsce) w VII Niedzielę Wielkanocy. Wniebowstąpienie jest nie tylko ostatecznym i uroczystym wywyższeniem Jezusa z Nazaretu, ale również zadatkiem i gwarancją wywyższenia, wyniesienia do chwały natury ludzkiej.
Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli odzwierciedla dzisiejszą Uroczystość. Dzisiejszą Ewangelię możemy potraktować, jak ostatnie wskazówki Jezusa. Dzisiaj Jezus żegna się z Apostołami, jest więc to jakby Jego Testament. „Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił” (Mt 28,16). Wspólnota uczniów trwa dalej, pomimo że nie ma ich Dwunastu, tylko Jedenastu. Spotkanie jest w Galilei, bo tam polecił im iść Jezus przez Anioła. Stąd pochodził Jezus, tu bierze początek misja Jezusa i tu odejdzie, aby wszystko się dokonało – nasz powrót do Domu Ojca. Dlatego to jest góra, symbol spotkania z Bogiem. Na górze Tabor Jezus się przemienił, dziś na górze wraca do siebie, pokazując gdzie my pójdziemy. „A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili” (Mt 28,). Wątpliwości towarzyszą uczniom. Kto ich nie ma? Każdy. Wiara to decyzja, a w niej pojawiają się wątpliwości. Decyzja ich nie pozbawia. Wątpliwości to nie herezja. Są one takim bólem duszy, rozdwojeniem serca, które promenuje na całego człowieka. Tak jak ból zęba, który promieniuje na całego nas, tak wątpliwości rzucają swoje światło na całego człowieka. Czasami to takie pukanie Boga do naszego serca, aby iść w wierze dalej.
Jak dostrzec w życiu Boga? Pomimo wątpliwości? Bywa, że rodzi się w nas poczucie, że Bóg nas opuścił, że Jego nie ma. Jezus widział wątpliwości uczniów. Nie uniknął tematu z uczniami, dlatego do nich powiedział: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). On jest ciągle z nami. Nie opuszcza nas. Można powiedzieć, że to wada Boga – jest ciągle z nami. W wątpliwościach trwamy przy tym co sprawdzone, dlatego Bóg chce być tak blisko nas. On jest rozwiązaniem wątpliwości. W wierze często powtarzamy: licz na Jezusa, przecież On jest blisko. A w życiu mówimy: licz na siebie. Dlatego wielu ludzi zamiast widzieć Jezusa, widzi przypadki w życiu. Tymczasem to wszystko to Jego zasługa. Nie odkryje tajemnicy, jak powiem, że Jezus jest od nas „kapke” mądrzejszy. On „ma” więcej lat niż my i zna życie lepiej. Dlatego czasami nam nie wychodzi. Wtedy trzeba dostrzec Jezusa, nieraz przez łzy zwątpienia, porażki, gniewu czy goryczy. Ale On jest. Mimo tego, ze to my opuszczamy Jego.
Co wobec tego zrobić? Jezus odpowiada w Dziejach Apostolskich: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz 1,). Życie w Duchu Świętym, o którym będzie w przyszłym tygodniu. Oprócz tego jest jeszcze jedna droga: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28,18-19). Dlaczego mamy uczyć innych? Bo ucząc innych utrwalamy w sobie wiedzę – tak mają chociażby nauczyciele, a przekazując wiarę innym utrwalamy ją w sobie. To Jezusowe rozwiązanie na wątpliwości. Niektórzy radzą tak: klina zabij klinem, albo ból zabij bólem. Skoro wątpliwości dotyczą wiary to trzeba je pokonać wiarą. Świadectwo różnie będzie nam wychodzić. Jezus nie mówi dzisiaj tutaj o wynikach, ile tych uczniów pozyskamy, ale mówi, że przekaz wiary ma pomóc nam. Zacząć trzeba od siebie. Pamiętam, jak jednego dnia zabrałem na ewangelizacje uliczną chłopaka pełnego wątpliwości, roznosił ulotki, nic więcej. Później przyszedł podziękować, bo znalazł odpowiedź, odnalazł wiarę. Nie ma co się bać mówić o wierze, świadczyć o niej, to proste lekarstwo, aby trwać w wierze, której metą, jak pokazuje dzisiaj Jezus jest niebo, Dom Ojca, tam gdzie On przebywa i przygotowuje nam mieszkanie.