Liturgia Słowa Uroczystości Chrystusa Króla:
2 Sm 5,1-3 Ps 122 Kol 1,12-20 Łk 23,35-43
Dzisiaj w Kościele obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla i równocześnie kończymy Jubileuszowy Rok Miłosierdzia. Papież Franciszek w Rzymie zamyka Bramę Miłosierdzia, a w Polsce cały Kościół oddaje siebie i Ojczyznę we władanie Jezusa, Pana i Zbawiciela. Dlaczego to robimy? Nie po to, aby zrzucić winę na Jezusa, jak nam coś nie wyjdzie, ale po to, aby uświadomić sobie, jak ważna jest dla nas Jego Wola i Jego Rada.
Słowo, jakie kieruje do nas dzisiaj Bóg od razu ukazuje nam Jezusa, jako Króla. Warto przypatrzeć się, jakim Królem jest On i jakie postawy jako ludzie względem Jezusa przyjmujemy. „W Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1,16-17). Ten opis Jezusa jest piękny. On jest ponad wszystko, jest królem, a jednocześnie pozostał z nami w Eucharystii. Jest królem, a jednocześnie cierpi za każdego wiernego. To paradoksy, ale Jezus w nich wskazuje, kto chce być królem, musi dawać siebie. Jako ludzie mamy czasami taką przywarę, że zimno kalkulujemy. Lubimy i cenimy ludzi, którzy dają nam coś w zamian. Czujemy się wtedy ważni. Mało dzisiaj jednak doceniamy ile Jezus dla nas zrobił, jak oddał za nas swoje życie. „Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król Żydowski” (Łk 23,). Ten napis w najbardziej znanych wówczas językach Jerozolimy przypomina, że Jezus jest Królem, Królem Jerozolimy i całego wówczas znanego im świata. Jego królowanie jest jednak inne, nie takie do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Jezus jako król łamie schemat i pokazuje, że królowanie to dawanie siebie dla poddanych.
Jakie postawy czasami wobec Jezusa przyjmujemy? Pewnie można się odnaleźć w bohaterach dzisiejszej Ewangelii. Czytamy: „Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył” (Łk 23,35a). Obojętność ludu, która prowadzi do śmierci. Wielokrotnie wobec Jezusa sami możemy przyjąć postawę obojętności, po co się interesować, po co się angażować, po co? Wszystko dynda i powiewa, niech będzie jak ksiądz powie i zrobi. W zasadzie żyje się wg słowa: jest Jezus jest ok, nie ma Jezusa też jest dobrze. Obojętność ludu doprowadziła także do śmierci Jezusa, nasza obojętność prowadzi nas do śmierci ducha… Inni – żołnierze „szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: «Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie»” (Łk 23,). Żołnierze odrzucają Jezusa, jako Króla. Nie widzą w Nim siły, mocy, władzy, ale bankruta. Żołnierze nie czekali na takiego wodza. Czasami sami odrzucamy Jezusa, bo wydaje się nam, że nie ma On wcale takiej mocy. Przecież popadamy w grzechy, wracamy do złego. Można więc powiedzieć, że tak jakby gorszymy się Jezusem… Tak naprawdę nie rozumiemy Kim On jest, dlatego nie wychodzi nic.
„Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: «Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym»” (Łk 23,35). Przywódcy też odrzucają Jezusa. Drwią z Niego i to w taki sposób, że nie mówią do Niego, ale mówią o Nim przy Nim. To bardzo peszące i denerwujące. Sami tak nie lubimy, jak ktoś o nas rozmawia przy nas, ale nie do nas. Dla nich Jezus to wędrowny nauczyciel, niewygodny, który teraz umiera, płacąc cenę za swoje nieposłuszeństwo względem elit Jerozolimy; przecząc ich obrazowi Mesjasza. Podobni nam, którzy wystawiamy Jezusa na próby – zrób to, tamto a uwierzę. Wiarę budujemy wówczas na handlu, chcąc Boga spełniającego nasze zachcianki. A Bóg chce czegoś więcej, chce miłości, mojego serca. I ostatni bohater: „jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas” (Łk 23,). Aż dziw bierze, że ten człowiek miał tyle siły, uporu w sobie, że nawet w takiej chwili trwa zaślepiony przy swoim, że traci siły na taki głupkowaty dialog z Jezusem. Podobny pewnie do nas, którzy zamiast szukać pomocy u Jezusa, zarzucamy Go epitetami, wyrzucamy problemy, tracąc siły z modlitwy na przekomarzanie się z Jezusem.
A postawą, jaką powinniśmy przyjąć jest postawa ostatnia. Wiszący i umierający na krzyżu łotr woła: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42). Łotr, który ostatnie co może, zwraca się po pomoc do Jezusa. Woła do Niego pokornie, przyznając się do swoich błędów. A „Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43). Dlaczego to dotyka łotra, osobę z naszego punktu widzenia, niegodna, niewłaściwa? Bo miłosierdzie dotyczy każdego! Jezus, Król Miłosierdzia, okazuje swoją łaskę. On, Król, oddaje życie za nas. On, Król, daje nowe życie nam. W grece słowo dziś – semeron, oznacza czas aktualny, dziś. Jezus więc pokazuje, że jest to tak jakby Jego Imię. On Jezus, tzn. Bóg który zbawia dziś. By z tego skorzystać, trzeba się tylko zwrócić do Jezusa, tak jak się umie: Jezu, ratuj mnie! Jezus, daj mi zbawienie! Jezu, nie mam nic, daj mi to co możesz! Jezu… Trzeba zawołać ze swojego serca. Jezu, wołam dziś: przyjdź i po mnie, wprowadź mnie do swojego Królestwa pełnego miłosierdzia! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Błogosławieństwa Bożego w kroczeniu za Panem! +