Liturgia Słowa 3 niedzieli Wielkanocy:
Dz 2,14.22-28 Ps 16 1 P 1,17-21 Łk 24,13-35
Dzisiaj w Kościele katolickim w Polsce rozpoczynamy obchody IX Tygodnia Biblijnego pod hasłem: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). A dzisiejsza niedziela to Pierwszy Narodowy Dzień Czytania Pisma Świętego. Dzisiaj ludzie wiary, chrześcijanie skupieni są wokół Jezusa obecnego w Słowie. Dzisiaj to dzień, kiedy trzeba, a nie wypada, sięgnąć po Pismo Święte.
Przejdźmy do Liturgii Słowa, a konkretnie jednak do Ewangelii. Znana na pewno wielu osobom perykopa o uczniach zmierzających do Emaus. Czytamy na początku: „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy” (Łk 24,13). Uczniowie uciekają z Jerozolimy do Emaus, idą w Dzień Zmartwychwstania. Pierwszy to Kleofas, drugiego nie znamy, bo św. Łukasz chce pomóc odnaleźć się w nim nam. 11 km to w miarę blisko, to bezpieczna odległość. Uciekają z Jerozolimy, miejsca ich życia w ostatnich dniach. Tam zostawili wspólnotę, wspomnienia, Jezusa. Chcą odciąć się od tego, co było. W czasie drogi jednak „rozmawiali o tym wszystkim, co się wydarzyło” (Łk 24,). Ostatnie wydarzenia nie były łatwe: śmierć mistrza, Jezusa, strach przed śmiercią, a jak dodają „nadto niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli” (Łk 24.22-24). Ci uczniowie uciekają, chcąc zachować bezpieczny dystans od wszystkiego: wiary, wspólnoty, prześladowań. Nic dziwnego, żyjąc w strachu o siebie człowiek szuka bezpieczeństwa.
„Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi” (Łk 24,15). Jezus jednak chce skrócić ten dystans. Wcale się nie narzuca, ale przybliża. Nie ma tu żadnego narzucania siebie. Jezus nie dokonuje abordażu niczym pirat na wrogi statek, statek który chce zdobyć. Jezus powoli się przybliża. On nie jest jednookim bandytą, ale Miłością, która przychodzi powoli. „Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali” (Łk 24,). Ci uczniowie są jednak ślepi, nie widzą Jezusa. Można być ślepym na spotkanie z Jezusem. Można nie zauważyć Jezusa, który przychodzi do człowieka. Czym są ich więzy? Sami się demaskują. To jak z małymi dziećmi, które mówią prawdę. „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela” (Łk 24,). Oczekiwania. Oczekiwania więzią człowieka. W wierze i normalnie. Jak ludzie funkcjonują – gdy mamy same oczekiwania, tylko czekamy aż ktoś je spełni, a jak nie to pretensje, żale, odwracanie się od siebie. Tak funkcjonujemy. Oczekiwanie i rozczarowanie. Uczniowie tego doświadczyli, oczekiwanie wobec Jezusa i rozczarowanie Nim. A Jezus chciał pokazać coś innego – otwartość na Boga. Bóg ma swój plan, który nam daje, dlatego Jezus tłumaczy co się musiało wydarzyć: „zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,).
Jezus pokazuje drogę, jak zmieniać swoje oczekiwania. Mówi o dwóch pasach jednej drogi. „zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24,). Dlaczego dochodzi do takiego dialogu? Jezus chciał pokazać, że Jego oczekiwania i plan są inne. Jezus chciał i dał coś więcej, więcej niż się spodziewali. Dlatego pokazuje, że trzeba szukać, szukać u Boga. Zobaczyć, co mi oferuje w swoim słowie. W życiu robimy podobnie. Jak robimy remont to szukamy podpowiedzi u różnych fachowców, w różnych firmach, porównujemy ceny, wybieramy to co najlepsze. Wielokrotnie jesteśmy zaskoczeni różnymi propozycjami. Ale zaczyna się od zwyczajnego szukania. W życiu wiary musi być podobnie, trzeba poszukać tego, co Bóg ma do zaoferowania.
Drugim pasem drogi jest: „Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go” (Łk 24,). Poznajemy Jezusa w Eucharystii, jako Boga, dającego nam właśnie to więcej niż oczekiwaliśmy. W Eucharystii widać niebo, to co Bóg daje. By to zrozumieć uczniowie potrzebowali zmiany perspektywy. Mamy przysłowie: punkt patrzenia zmienia się od punktu siedzenia. Oni siedli przy Jezusie i zrozumieli, co On zrobił. W życiu wiary też trzeba popatrzeć na swoje życie w różnych perspektywach, a w zasadzie starać się popatrzeć na to oczami Jezusa. Dopiero „wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go” (Łk 24,31). To wszystko skróciło dystans, między nimi a Jezusem i za skutkowało tym, iż uczniowie „w tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy” (Łk 24,33). W grece użyto tu anastantes, tłumaczonego jako zmartwychwstanie. Oni zmartwychwstali w sensie duchowym, powrócili do życia, pełnego życia. Dlatego tego samego wieczoru pokonali jeszcze raz drogę 11 km i to w krótkim czasie! Tak działa spotkanie z Panem – daje siły, daje moc, daje powera.