Liturgia Słowa 4 niedzieli Wielkiego Postu:
2 Krn 26,14-16.19-23 Ps 137 Ef 2,4-10 J 3,14-21
IV Niedziela Wielkiego Postu jest zwana niedzielą Laetare, tzn. niedziela radości. Symbolizuje to również i kolor różowy, kolor szat liturgicznych, gdyż radujemy się pomimo smutków, bo nasze odkupienie i wyzwolenie jest już naprawdę blisko. Wymiarem Wielkiego Postu jest również jałmużna. To wszelakie dobro okazywane drugiemu człowiekowi. To mówienie „nie” zamykaniu się w sobie, w kręgu własnych potrzeb. Otwiera nas ona na wspólnotę z innymi i dzielenie się sobą, swoimi dobrami. Bądźmy hojni w każdym wymiarze wiary. Warto ją praktykować.
Wędrówka ze Słowem Bożym przeprowadza nas dzisiaj przez okres niewoli Izraela u persów, z której Bóg wyprowadza przez poganina Cyrusa. A w drugim czytaniu słyszymy o tym, jak Jezus wyprowadził nas z niewoli. W Ewangelii Jezus sam wspomina o tej niewoli. Widzimy spotkanie Jezusa z Nikodemem, dostojnikiem żydowskim, członkiem Sanhedrynu i faryzeuszem. Człowiekiem wpływowym, ale należącym do stronnictwa przeciwnego Jezusowi. I zadziwiające jest to, że dochodzi do spotkania między nimi. Dzisiejsza Ewangelia o tym nie wspomina, ale początek 3 rozdziału mówi: „Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu” (J 3,2a). Nikodem przychodzi do Jezusa. Przychodzi nocą, może ze strachu, ale przychodzi. Nikodem, mógł słuchać opinii kolegów których zna już długie lata, mógł myśleć jak oni, że Jezus to zwodziciel, pijak, bluźnierca. Mógł wpaść w szpony generalizacji i opiniowania innych. Ale wybrał spotkanie i osobę. Dziś postępuje wiele osób zupełnie inaczej. Sami słuchamy wiele razy, kto kim jest. Jak przychodzi ktoś nowy, szukamy o nim jakiś informacji na fb, instagramie, wykonujemy wiele telefonów, aby wiedzieć co to za jeden. A dziś Ewangelia uczy nas, że trzeba szukać spotkania z osobą. Dramat nas, to uleganie duchowi generalizacji i uogólniania, dramat gdy przed osobą staje przed nami opinia o człowieku. A to rozmowa ujawnia nam, kim ktoś jest. Nie jego historia na czacie czy w internecie, albo oczy innych.
Nikodem (z aram. znaczy zwycięzca ludu) to symbol człowieka. Dziś wzywa on nas, abyśmy zwyciężali siebie, swoje opinie i blokady, aby przyjść i spotkać się z Jezusem. Nikodem podejmuje dialog z Jezusem. Jest to poważny dialog o którym można przeczytać w całym rozdziale 3. Jezus nie boi się pytań, nie boi się rozmowy z nami, bardziej to w nas są obawy odnośnie tego, co my usłyszymy od Jezusa. Tymczasem, Jezus tłumaczy, dlaczego On chce podejmować z nami dialog: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,14-15). Jezus tłumaczy, że przyszedł po to, aby w różnych konfrontacjach z Nim, wzbudzać wiarę i przez to iść do życia wiecznego. Jezus to dobry nauczyciel. Nie obraża się, gdy my się na Niego fochamy, tupiemy nogami, obrażamy się, krzyczymy, przeklinamy, gdy Go nie słuchamy, albo udajemy że nic nie powiedział, nawet wtedy, gdy uważamy, że Go nie ma.
Powód takiego zachowania jest prosty: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16-18). Miłość Boga, która ma nas przeprowadzić od grzechu, śmierci, potępienia, do życia łaską Boga, życia wiecznego. Dlatego Jezus zaraz dodaje: „Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3,20-21).
Wydaje się, że to Słowo Jezusa jest całkowicie proste i zrozumiałe. Paradoksalnie. Ale sens tych słów polega na zbliżeniu się, podjęciu trudu. Jezus podjął sam trud i pozwolił się wywyższyć na krzyżu. Poniósł trud i cierpienie. Podejście do światła czasami oślepia i dezorientuje, zwłaszcza tych, którzy dłuższy czas spędzili w ciemnościach. Tak się dzieje, gdy np. sami wychodzimy z ciemnego pomieszczenia na słońce, albo gdy z rana odsuwamy rolety po nocy. Oślepia nas blask. Pierwsze chwile trzeba jednak wówczas przetrzymać, żeby oko się przyzwyczaiło. Podobnie jest w naszym życiu, podchodzą do Jezusa będziemy musieli żyć w świetle jak On, nie w półcieniach czy ciemnościach. Dla niektórych będzie to bolesne, bo trzeba będzie stanąć w prawdzie, a nie uciekać; dla niektórych może dezorientacyjne na początku i nie będzie wiadomo co ze sobą zrobić. Jezus pokazuje bowiem, że warto przejść przez to oczyszczenie, po to, aby być w Bogu. To ma w nas uczynić Wielki Post, ten czas nawrócenia – pomóc wyjść ku świetle, przez trud, czasami ból, czasami cierpienie, czasami łzy. Bo droga wiary, to nie tylko droga cukierków i sukcesów, ale również droga walki, trudu i cierpienia.