Przywarą człowieka jest fakt, że każdy może oceniać drugiego człowieka, czy to w myślach czy to w słowach. Nadajemy im wówczas jakąś wartość, czy to osobom czy wydarzeniom bądź rzeczom. Dziś dość często, jako ludzie patrzymy na zło: ten lekarz zrobił błąd, ten ksiądz źle się prowadzi, ta nauczycielka coś złego powiedziała, wszyscy są źli. Niekoniecznie jest to prawdą, a w zasadzie zazwyczaj (lub prawie zawsze!) jest to iluzja wobec drugiego człowieka i nas samych. Często to „ocenianie” traktujemy jako magiczną różdżkę, która ma pomóc zwyciężyć w jakimś wyścigu i rywalizacji.
Wierzymy często, że piękniejszy ma łatwiej w życiu, sprytniejszy wygrywa, a bogaty kupi wszystko. Ogólnie te iluzje nadają jakiś sens naszemu życiu i tak mocno wpływają na nas, że przestajemy wierzyć w siebie. Właśnie ocenianie prowadzi dość często albo do przesadnej i nadmiernej samooceny na plus albo na minus. A tak naprawdę w żaden sposób nie zmienia to naszego życia, nie czyni go lepszym. Kto przez ocenianie drugiego dostał lepszą pracę? Albo dostał nowego partnera w związku? Ocenianie pomoże tylko na chwilę, niby polepszając nasz nastrój, a później przychodzi ból i rozczarowanie życiem i sobą.
Można zwalać winę na powszechny fakt: wszyscy oceniają. Ale po co bawić się w taką zabawę? Nie lepiej jest wysłać sygnał, że ta gra mnie nie cieszy i być niezależnym? Ma to swój ogromny plus.
Odcięcie się od oceniania drugiego człowieka pozwoli na to, że skupimy się na sobie. A o to w życiu chodzi. Najpierw trzeba zadbać o rozwój siebie i swoje szczęście, aby później móc zadbać o szczęście swojej rodziny, czy o szczęście wieczne (zbawienie). Dlatego warto skupiać się na sobie, poznając własne ograniczenia i blokady, własne możliwości i perspektywy i inwestować w rozwój własnej osoby.
Takie zachowanie pomoże odciąć się od wielu iluzji i pokaże co tak naprawdę w życiu można jeszcze zrobić, albo co powinno się jeszcze zrobić. Bo każdy z nas przecież chce być szczęśliwy.