Liturgia Słowa 2 niedzieli Wielkiego Postu:
Rdz 22,1-2.9-13.15-18 Ps 116 Rz 8,31b-34 Mk 9,2-10
Trwamy w okresie Wielkiego Postu troszcząc się o swoje nawrócenie, walcząc o pogłębienie swojej wiary. Wielki Post to czas gdy więcej czasu poświęcamy modlitwie. Modlitwa to zwrócenie serca i umysłu ku Bogu. To uznanie, że Bóg jest fundamentem życia oraz źródłem przemieniającej nas łaski. To bardzo radykalny i skuteczny środek do tego, aby światu powiedzieć nie, a Bogu mówić tak. Czas poświęcany na modlitwę, to czas naszego serca. A modlić można się zawsze, nie tylko w Kościele, nie tylko na klęczkach, ale jak uczy św. Paweł: „nieustannie się módlcie!” (1 Tes 5,17).
Słowo Boże kieruje dzisiaj nas ku górom. W pierwszym czytaniu wraz z Abrahamem, ojcem wierzących, udajemy się na górę Moria (z j. hebrajskiego „Bóg widzi”), gdzie Bóg widzi jakie jest jego serce i objawia na górze samego siebie, jako Boga miłosiernego. A św. Paweł pokazuje szczyt miłosierdzia Ojca: „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32). Bóg objawia w Wielki Poście jaki jest. W poprzednią niedzielę widzieliśmy, że Bóg idzie za nas na walkę i ją zwycięża na pustyni dając nam szansę na zwycięstwo i nowe życie. Dziś Bóg też objawia nam siebie z innej perspektywy.
Przypatrzmy się Ewangelii, co Bóg tu ma nam do powiedzenia. „Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką” (Mk 9,2a). Zwrot sześć dni ukazuje, że poprzedzającym wydarzeniem było wyznanie wiary Piotra w boskość Jezusa oraz zapowiedź Męki i Śmierci. Jezus wybiera ze sobą trójkę Apostołów, ale zabiera ich osobno, bo pokazuje, że każdy z nas musi mieć osobiste doświadczenie wiary, wędrówki z Jezusem. Zupełnie inaczej traktujemy wypowiedź osoby, która coś na własne oczy widziała a osoby, która już coś powtarza. Ważniejsza jest ta wypowiedź z osobistego doświadczenia. Tak samo jest w wierze. Pokrzepiające jest słuchanie świadectw wiary innych ludzi, ale to jak sami doświadczymy żywego Boga to jest fundament, to nas buduje. Bóg przy tym korzysta z normalności świata: góry czy wędrówka. Bo Bóg w każdym momencie chce nam objawiać siebie.
„Tam przemienił się wobec nich” (Mk 9,2b). Gr. metamorfosis oznacza objawienie istoty rzeczy. Jezus pozwala uczniom zobaczyć kim On jest. Jezus objawia siebie. Lśniące szaty promieniują boskością. W Jezusie wszystko jest czyste, piękne, świetlane. To pokazuje, że Bóg jest prawdziwy. My niestety czasami wierzymy z kłamstwo, które nam podsuwa zły duch: Bóg zsyła na człowieka choroby; mogłem zrobić więcej; Bóg jest odpowiedzialny za zło w moim życiu; Bóg mnie nie kocha; jestem bez wartości; jestem nikim; jesteś z problemami sam, nic nie możesz z nimi zrobić; nie zasługuje na nic dobrego; wszyscy inni są lepsi, mają lepiej; to wszystko moja wina; itd. Wtedy się człowiek zaspokaja różnymi namiastkami: ubrania, władza, zakupy, płytkość relacji. To są obietnice, które mają nam niby pomóc, ale są to kłamstwa, które są zwyczajnie puste. Przed nami staje Jezus, Przemieniony, w którym my także możemy zobaczyć czerń i jej odcienie na tle Jego bieli i światła. Tak, jak gdy sprzątamy mieszkanie i pod światło czasami widzimy odciski palców albo ślady po kropelkach wody czy kurzu, na szybie czy szklanym stole. Widać wtedy, że coś jest nie tak i sprzątamy. To mogą być trudne początki, ale początki zmiany na lepsze.
O Jezusie mówi sam Ojciec: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9,7). Ojciec objawia kim jest Jezus, ale objawia także kim ja sam jestem, jako człowiek. W tym Wielkim Poście mamy się z Jezusem także przemieniać, aby się dowiedzieć kim ja sam jestem. Nie ma innej drogi. Póki nas samych nie dotknie światło Jezusa, będziemy udawać, że żyjemy, będziemy udawać, że jesteśmy pełni i szczęśliwi. Jezus to takie ogromne lustro, w którym widzimy siebie, ale także w Nim widzimy odbicie, jakim mamy się stawać. Złączyliśmy się z Nim w Chrzcie, z Nim umarliśmy dla grzechu i wstaliśmy do nowego życia w łasce. To ma nas motywować do przemiany nas: charakteru, temperamentu, osobowości, przyzwyczajeń, sposobu myślenia itd. W Jezusie można to zmieniać, bo w Jezusie można stawać się prawdziwym sobą. I tak kończy się ta Ewangelia: „I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa” (Mk 9,8). Celem naszego przemieniania się, pozostawiania za sobą starego człowieka jest przede wszystkim to, aby widzieć Jezusa, aby na Nim skupiać swój wzrok i swoje życie.