Liturgia Słowa 17 Niedzieli zwykłej:
Rdz 18,20-32 Ps 138 Kol 2,12-14 Łk 11,1-13
Kościół przeżywa teraz Światowe Dni Młodzieży – Kraków 2016. W tym wielkim święcie wiary, jednoczącym młodych ludzi różnych kultur, stylów życia i języków, uczestniczy ok. 2 mln osób. Spotkali się przy papieżu Franciszku, pod hasłem: „Błogosławieni miłosierni”. Młodzi ukazują, że Kościół żyje, że Ewangelia to nie relikt przeszłości, staromodny i zaściankowy, ale styl życia, prawdziwą alternatywą, wartą życia i miłości.
Myślę, że jak czyta się Liturgię Słowa od razu rzucać nam się mogą słowa Ewangelii: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1). To piękna prośba uczniów, prawdziwa, szczera. Rodzi się z doświadczenia, z tego, gdzie i jak patrzyli na Jezusa, który „przebywał w jakimś miejscu na modlitwie” (Łk 11,1). Jezus sam się modlił, a uczniowie chcą brać z Niego przykład. Jezus wychodzi zawsze naprzeciw prośbom, jakie do Niego kierujemy, On nigdy nie pozostaje im obojętny, choć czasem, patrząc po „naszemu”, po ludzku, tego nie rozumiemy. Można podawać wiele przykładów, ale czy samemu się tego nie doświadcza, podczas strapień, sytuacji bez wyjścia czy pod bramkowych. „usłyszałeś słowa ust moich (…) I będę sławił Twe imię za łaskę Twoją i wierność. Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, pomnożyłeś moc mojej duszy” (Ps 138).
Pan jest Tym, który wybawia, choć czasami wybawienie boli, gdy trzeba coś zostawić, opuścić, zmienić. To nie jest łatwe. Psalmista woła: „Wybawia mnie Twoja prawica. Pan za mnie wszystkiego dokona” (Ps 138). Często chcielibyśmy, żeby wybawienie nadeszło już, od razu i to według mojego myślenia. Wtedy, jako ludzie widzimy krótkowzrocznie, bo sprawa dotyczy nas. Bóg jednak patrzy szerzej i wybawienie, jakie On nam daje może iść różnymi etapami, drogami. Choć nasza natura będzie cały czas krzyczeć: już, teraz, bo nie daję rady, bo już nie mam siły. I nie chodzi tutaj o to, aby być masochistą ducha, ale by nauczyć się zawierzania Opatrzności Bożej. A mamy z tym problem. Dzisiaj co raz to większy. Usprawiedliwiamy się względem Boga tym, że możemy czegoś nie chcieć, bo mamy prawo do tego. Bóg jednak zamiast naszych usprawiedliwień woli wysiłki jakie podejmujemy, nawet gdy się pomylimy lub upadniemy. I tak człowiek kisi się wtedy w różnych grzechach: nieczystości – bo już tyle razy się nie udało; obrażalstwa – bo tyle razy pierwszy raz zagadywałem czy wybaczałem i co, nic; lenistwie – tyle pracy było i wyszło jak zwykle. A często właśnie to, co trudne dla nas, daje nam niezwykłe doświadczenia.
W Piśmie Świętym znajdziemy takie słowa: „Modliłem się i dano mi zrozumienie” (Mdr 7,7). Sukcesem modlitwy nie jest przekonanie Boga do naszych rzeczy, ale zrozumienie pewnych spraw. Modlimy się o coś, żeby zobaczyć, że mamy sami o to walczyć. Nasze modlitwy są często pewne iluzji i oszustwa. Często Boga wciągamy w nasze gry: Boże daj mi to, to naprawdę mi się opłaca, no weź daj się przekonać. Modlitwa jest po coś innego – zrozumienie. Często przychodzimy do Boga z szeregiem naszych żądań: zdrowie, kasa, fajne towarzystwo, żeby było miło i przyjemnie. A wtedy patrzymy na Jezusa na krzyżu, który cierpi, a sami prosimy o to, żeby było miło. Bóg najczęściej nie chce nam dać ryby, która zaspokoiła by nasz głód, ale woli nam dać wędkę i podsunąć odpowiednią okazję, po to, abyśmy więcej skorzystali, więcej się nauczyli.
Zastanawiające wobec powyższego wezwania jest pierwsze czytanie. W pierwszym czytaniu słychać o targowaniu się Abrahama z Bogiem. To pokazuje piękność ich relacji, bliską przyjaźń Boga z Abrahamem i na odwrót. Bóg nie chce, aby nasza wiara skupiała się tylko i wyłącznie na pobożnym odmawianiu: Ojcze nasz, zdrowaś Maryjo, Jezu ufam Tobie czy Chwała na wysokości Bogu. Bóg woli się z nami pokłócić. Dlaczego? Bo ten kto się z kimś kłóci zauważa drugą stronę. Mamy tak często, że zmęczeni różnymi sprawami słuchamy bez uwagi, jakby otępiale innych ludzi, nawet księdza w Kościele. Bóg nie chce naszego lawirowania wśród obłoków, ale rozmowę, pełną otwartości, nawet gdy trzeba na Niego nakrzyczeć, czy powiedzieć Jemu kilka mocniejszych słów czy zdań. Pan w końcu powiedział: „Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu” (Rdz 18,32). Jak bardzo nasza rozmowa może zmienić czyjeś zdanie. Rozmowa Abrahama z Bogiem zmieniła zdanie Boga, a Abrahamowi dała poznanie, wręcz zrozumienie Bożego miłosierdzia, troski i miłości. Pewnie gdybyśmy sami więcej rozmawiali z Bogiem, szczerze, bez owijania w bawełnę, więcej w naszym życiu działoby się Bożych cudów jak w życiu Abrahama, więcej byśmy rozmieli, jak Apostołowie. Panie, udzielaj nam cnoty prawdziwej modlitwy i wprowadzaj nas w prawdziwą relację z Tobą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Doświadczania Boga w codzienności! +