Liturgia Słowa 30 niedzieli zwykłej:
Wj 22,20-26 Ps 18 1 Tes 1,5c-10 Mt 22,34-40
Dziś w wielu wspólnotach może być inna Liturgia Słowa, ponieważ w Kościele mamy niedzielę, gdy wspominamy poświęcenie świątyni własnej w tych wspólnotach których data nie jest znana. Z tego powodu Liturgia Słowa może być inna niż na dzisiejszą, 30 niedzielę zwykłą. Zachęcam także do zapoznania się z ciekawą książką: Jeszcze tego nie wiesz? Dobra książka, która pokazuje nam sedno wiary (https://www.facebook.com/jeszczeTegoNieWIESZ/).
Dzisiejsza Liturgia Słowa mówi o przejrzystości naszej wiary. Na początku w Ewangelii czytamy: „Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że Jezus zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem” (Mt 22,). Faryzeusze dostali po uszach od Jezusa, saduceusze również. Nauka od Jezusa miała pomóc im w nawróceniu, ale po nich widać zupełnie inną postawę. Oni zbierają się razem i nie zbierają się na modlitwę, nie zbierają się na dyskusję o tym, co sami robią źle. Celem ich zebrania jest coś innego. „A jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał, wystawiając Go na próbę: Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?” (Mt 22,). Celem zebrania jest znowu poniżenie Jezusa. Podobnie mamy w życiu, gdy brakuje dobrej woli u człowieka to zawsze szuka się tego co najgorsze, chce się na drugim odegrać za to co nam zrobił i jak nam zwrócił uwagę. Wtedy człowiek czepia się wszystkiego, każdego słowa, byle by tylko wyszło na jego. Tak robią faryzeusze, saduceusze, uczeni w Prawie.
Jezus wówczas odpowiada: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem” (Mt 22,37). Żydzi znali wówczas 613 przykazań, a Jezus daje dwa przykazania, które w zasadzie połączą się w jedno. Pierwsze z dwóch: miłość Boga. Nie wiara, bo wiara musi być, aby była miłość. Miłość, która wyznacza wówczas wszelkie dobre postępowanie. Przykazania miłości zaczyna się od Boga. Bóg nie może być na końcu kolejki naszych wartości ani miłosnych historyjek. Padają tu różne części człowieka; serce, dusza, umysł. Bo miłość do Boga ma wypływać z serca, czyli musi być szczera, ma przenikać naszą duszę, czyli ogarniać nas całego oraz dotykać umysłu, czyli nie może być bezrefleksyjna. Bóg chce, żebyśmy Jego kochali, totalnie, na maksa i do spodu.
Z tej totalnej miłości do Boga, rodzi się druga część przykazania: „będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,39). Z miłości do Boga rodzi się miłość do człowieka. Jeżeli nie kocha się Boga, wówczas miłość do człowieka to czysta iluzja. I odwrotnie. Jak nie kochasz człowieka to nie kochasz Boga. Mamy jedno serce. Ułudą jest kochanie Boga z całego serca a żywienie nienawiści, zazdrości, podejrzliwości czy nieczystości wobec drugiego. Mamy jedno serce, które kocha Boga i człowieka, albo jest od tego dalekie. Drugi człowiek w tym wypadku jest dla nas testerem naszej miłości, dzięki niemu człowiek widzi gdzie ze swoją miłością jest: albo w chmurach i buja, albo twardo na ziemi i tym żyje.
Jako ludzie często walczymy o przestrzeganie przykazań, wszystkich. Jezus daje nam prawo miłości. Miłość bowiem wyznacza nam dobre postępowanie, miłość do Boga i człowieka. Nie musimy więc zajmować się wszystkim, ważne byśmy zajęli się przykazaniem miłości. Jednym, ale dobrze. Jednym, z którego wypływa reszta. Przykładów takich ludzi mamy naprawdę wiele, ale najważniejszy dał nam Jezus: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja Was umiłowałem” (J 15,12). Teraz pora na to, aby samemu stać się przykładem dla innych.